poniedziałek, 13 lutego 2017

Recenzja książki Anny Lewandowskiej ZDROWE GOTOWNIE.

LEWANDOWSKA KSIĄŻKA RECENZJA


Książka Anny Lewandowskiej pojawiła się na rynku bardzo dawno temu. Z założenie nie kupuję takich książek, ponieważ prawdę mówiąc ciekawsze i bardziej pomysłowe przepisy znajduje na Waszych blogach. Po długich namysłach, przy okazji książkowych zakupów, skuszona ceną – 25zł, pomyślałam - „dlaczego nie?”. Ehhh i niestety przekonałam się dlaczego...

Nie jestem fanką tego typu książek, nie jestem też fanka ani Lewandowskiej, ani Chodkowskiej. Także zakup nie był nacechowany ani nadmierną sympatią do autorki, ani jej brakiem. Dotychczas nie nie miałam styczności z działalnością Lewandowskiej, więc była to dla mnie dobra okazja, aby wreszcie przekonać się o co tyle hałasu. 

Biorąc książkę do ręki, w pierwszej chwili miałam pozytywne odczucia. Gruba, ciężka książka, sprawiała wrażenie pełnej ciekawych przepisów. Fakt, książka jest przyzwoicie wydana. Twarda, ładna okładka i slogan "170  autorskich przepisów" zachęcają do zakupu. Wnętrze książki również cieszy oko mnóstwem kolorowych zdjęć. To prawdziwa uczta dla wzrokowca i tego nie można książce odmówić.      

Posłodziłam, ale aż tak kolorowo jednak nie będzie. Kupując książkę z przepisami oczekuję, że autorka skupi się głownie na potrawch. Nie ukrywam, że lubię, kiedy obok przepisu znajduje się zdjęcie, jeżeli nie samego procesu przygotowania, to efektu finalnego potrawy. Niestety w książce nie każdy przepis takowe zdjęcie posiada i jakoś bardzo by mnie to nie zraziło, gdyby nie fakt, że w książce zamiast zdjęć potraw, znajdziemy sporo bezsensownych zdjęć z wizerunkiem Ani.  



 

Ok, rozumiem, że fajnie wrzucić kilka zdjęć autorki, kilka fajnych zdjęć ni to z gruszki ni z pietruszki, ale kupując książkę z 170 przepisami, chce przede wszystkim zobaczyć tytułowe 170 potraw. Niestety nie uraczymy tego widoku. Zamiast tego mamy zdjęcia wyciągniętej Ani, Ani z bananem, Ania z kokosem, itd. W miejscu tych zdjęć wolałbym np. zdjęcie pasztetu z burakami, ale jak sami widzicie zdjęcia brak.

 


Co do samych przepisów znalazłam kilka fajnych propozycji. Duży plus, że autorka nie skupia się tylko na kuchni wegańskiej, nie boi się boczku i smalcu. Jednak jest to dla mnie trochę z mało. Na początku książki mamy wstęp, gdzie autorka wychwala kiszonki, ucieszyłam się, że może znajdę w książce kilka fajnych przepisów właśnie na kiszonki – znalazłam aż jeden. W kwestii innych przepisów też szału nie ma. 

 


W zasadzie nie wiem co napisać o tej książce. Jest kilka przepisów znanych z bloga autorki i ogólnych zasobów internetu. Wbrew temu co jest napisane na okładce nie są one autorskie. Na początku znajdziemy kilka rad autorki na temat zdrowego odżywiania. Opis poszczególnych produktów spożywczych. Swoją droga bardzo krótkie i ogólne opisy. No ale po co pisać, lepiej zalać czytelnika własnymi zdjęciami na tle bananów. Tak, zaczyam być złośliwa. Widok Lewandowskiej na co drugiej stronie w pewnym momencie zaczął mnie wkurzać. Ktoś tu ma chyba narcystyczną osobowość...




Książka jak i jej autorka nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Niestety, ale nie mogę Wam polecić tej książki. Zakupiłam ją za bardzo niską cenę - 25zł, więc całe szczęście strata niewielka ;) Być może wyjdę na wredną zołzę ale wolę być szczera. Oczekiwałam czegoś więcej, zwłaszcza, że autorce z oczywistych powodów łatwiej wydać książkę niż niejednemu autorowi. Książka jest po prostu słaba.

Pozdrawiam





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz