piątek, 10 lutego 2017

Płaski brzuch, zdrowa cera i świetny nastrój. Efekt pszenicznego detoxu.


 Uff... w końcu jestem.

Witam Was w Nowym Roku! Co prawda mamy już luty ale lepiej późno niż wcale ;) Nie, nie martwcie się nie padłam z głodu na sierpniowym detoksie. Wręcz przeciwnie, bez chleba było bardzo smacznie, zdrowo i do syta.  




Miesiąc bez pieczywa i produktów mącznych minął praktycznie bezproblemowo, więc z powodzeniem, ale i z małymi wpadkami, kontynuowałam go to końca roku i kontynuuję nadal.   W moim menu królują kasze, ziemniaki, mięso, warzywa i owoce. Poznałam potencjał kaszy jaglanej, z której da się wyczarować wiele smakowitych potraw – zarówno na słodko jaki i wytrawnie.



Dla zainteresowanych, zrezygnowałam z:



  • wszystkich produktów z mąki pszennej, aktualnie raz na jakiś czas zdarzy mi się użyć mąki pszennej pełnoziarnistej a nawet białej
  • przez pierwszy miesiąc z każdego rodzaju pieczywa, zastąpiłam je waflami ryżowymi, teraz od czasu do czasu skuszę się na kromkę – dwie chleba żytniego



    DIETA BEZ PSZENICY EFEKTY





Co dała mi dieta bez chleba i pszenicy?



Zapewne najbardziej zainteresuje was rezultat mojego detoksu. Nie należę do lobby anty pszenicznego i przystępując od detoksu nie miałam w zasadzie żadnych oczekiwań. Nie postawiłam żadnych hipotez. Chciałam po prostu sprawdzić co będzie, gdy zrezygnuje z produktów pszennych. Zwłaszcza, że już wcześniej (tutaj) pisałam o niekoniecznie zdrowym obliczu tego zboża. 



W moim odczuciu największe zmiany zaszły w moim brzuchu. Po pierwsze uczucie lekkości, brak tego dziwnego uczucia bulgotania i wzdęcia po posiłku. Od razu pohamuję zapędy antyglutenowców, nietolerancji raczej nie mam, gdyż takie niemiłe objawy pojawiały się wyłącznie po zjedzeniu kupionego pieczywa pszennego, w przypadku gdy był to np. pęczak jęczmienny, który gluten posiada, nic złego się nie działo. Wyczułam, że jest coś na rzeczy i z mąką pszenną i jej przetworzonymi produktami.



Kolejny plus - płaski brzuch. Jeżeli mężczyźni mają piwne brzuchy, to ja po miesiącu bez pszenicy i pieczywa mogę powiedzieć, że pozbyłam się pszennego brzucha - bez większych wyrzeczeń, rezygnując tylko z produktów pszennych. Oczywiście kontynuując moje standardowe treningi.



Druga zmian to poprawa stanu cery. Coś czego się nie spodziewałam. Tworząc ten wpis, zdałam sobie sprawę, że przez okres detoxu na mojej twarzy nie pojawił się ani jedna niespodzianka. Nawet przed okresem. Dawno już moja cera nie wyglądała tak dobrze. Myślę, że odstawienie pieczywa i produktów mącznych miało w tym swój udział, gdyż niespodzianki pojawiły się, gdy troszkę pofolgowałam sobie w święta.



Dodam jeszcze, że zauważyłam także pewną różnicę pomiędzy produktami gotowymi kupionymi pszennymi a tymi które sami wykonamy. Np. chleb pszenno - żytni mojej mamy nie powodował żadnych rewolucji ale grahamka, którą kupuję już taka super nie jest. Chleb mamy jest wyłącznie na zakwasie a grahamka zapewne ma drożdże – może tu tkwi diabeł? Napiszcie koniecznie co o tym myślicie.



Rezygnacja z produktów pszennych sprawiła, że konieczna była organizacja i planowanie posiłków. Dzięki temu do pracy zawsze brałam pojemniki z domowym jedzeniem, co przełożyło się także na stan mojego portfela. Uwaga, ja, osoba, która nie potrafi oszczędzać i pod koniec miesiąca spogląda błagalnym wzrokiem w kierunku męża, mimochodem zaoszczędziła ponad 200zł. Pod koniec miesiąca szok i niedowierzanie, skąd na moim koncie wzięły się pieniądze :D



Plusem jest to, że wróciłam do dawnego rytmu organizacji i planowania. Miesiąc wystarczył, aby na nowo nabrać nawyku przygotowywania jedzenia na cały tydzień.



Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z efektu i chleb oraz większość produktów pszennych na stałe wylatuje z mojego menu. Nie rezygnuję, z glutenu, ale z pieczywa i wysokoprzetworzonych produktów z pszenicy oraz białej mąki, z tą pełnoziarnistą na razie kombinuję i obserwuję co się dzieje.



Nauczyłam się przede wszystkim, że trzeba obserwować swój organizm. Jeżeli wprowadzamy zmianę to nie na tydzień ale przynajmniej na miesiąc, nie zaszkodzi to nam a być może pomoże.



Poniżej mam dla Was zdjęciową namiastkę mojego detoksu. Zapraszam. 

  

Co do zabrać pracy zamiast kanapki? Okazało się, że to żaden problem, gdyż praktycznie każdy posiłek można skomponować z różnych kasz i warzyw. 






dieta bez pszenicy



Korzystając z uroków lata i ogromnego urodzaju jagód starałam się włączyć te zdrowe owoce praktycznie wszędzie. Doskonale sprwadziły się jako dodatek do śniadania i przekąska. 



dieta bez pszenicy



Nawet deser może być bez mąki, ale to doskonale wiecie, bo znacie już moje dwa przepisy na zdrowe słodkości (brownie z fasoli i sernik). Tutaj mała nowść - brownie jaglane. Szczerze, muszę jeszcze nad nim popracować.



jaglane brownie


Mam nadzieję, że moja obserwacja skłoni Was do refleksji i być może pomoże wprowadzić pozytywne zmiany. Nie chcę nikogo na siłę zachęcać, myślę, że każdy wyciągnie własne wnioski. Po cichu liczę, że podzielicie się nimi ze mną w komentarzach :) 


Pozdrawiam  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz